poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 6 .

Z perspektywy Jessicy



Szybko wsiadłam do auta. Pędziłam do domu tak szybko, jak tylko mogłam. Gdy byłam przed domem szybko wybiegłam z auta do drzwi. Były zamknięte. Znalazłam
w torebce kluczyk. Cała się trzęsłam i przez to nie mogłam sobie wycelowac kluczyka do drziurki.
- Kurwa! - powiedziałam, gdy mnie to już wkurzyło i jak na rozkaz drzwi się otworzyły.
Ile miałam tylko sił w nogach wbiegłam do pokoju Mary. Nie było jej tam. W salonie i w kuchni też. Przeszukałam cały dom, ale nie było żywej duszy. Po
moich policzkach spłynęły łzy. Bałam się, że ten psychol może coś jej zrobic. Była dla mnie jak siostra. Weszłam do kuchni i zobaczyłam list, a obok
tego kopertę. W liście pisało.

O 19 NA PLAŻY WIKTORII. PRZYJDŹ. TWÓJ WIELBICIEL


Była już 19. 54. Wstąpiła we mnie nadzieja, że to może byc Harry.

 love is equal | via Tumblr

Wykręciłam numer do Louisa.
- Hej Jess. - usłyszałam jego wesoły głos
- Jest Harry? - zapytałam starając się wymówic to normalnie
- Jest. A coś się stało? - zapytał z przejęciem
- Moj Boże. - mój głos zaczął się łamac i zaczęłam płakac
- Jess! Co się stało? - tu już prawię krzyczał, a w jego głosie można było wyczuc strach
- Dziś widziałam byłego chłopaka Mary. Jacka. Był w więzieniu za zastraszanie. Przed chwilą na stole znalazłam list, na pewno od niego, a Mary nigdzie nie
ma w domu. Louis, ja się o nią boję. - ostatnie słowa były prawię nie słyszalne
- Nie bój się Jess. Już jedziemy do Ciebie. - w jego głosie był strach
Siedziałam w koncie kuchni na podłodze. Cały czas płakałam. Po paru minutach usłyszałam mocne pukanie do drzwi. Wstałam na ostatkach sił i ruszyłam w
kierunku drzwi.
- Gdzie ona jest? Gdzie jest ten list? - pytał Harry z przerażeniem, gdy już znalazł się w domu
Szybkim krokiem ruszyłam do kuchni i podałam mu list. Podeszłam do Louisa i wtuliłam się w niego, a moje łzy moczyły mu koszulkę. Gładził swoją ręką
moje włosy. Po chwili Harry popatrzył na mnie z przerażeniem i spytał:
- Dzwoniłaś na policję?
- Jeszcze nie... - powiedziałam szeptem
Wziął telefon i zaczął mówic:
- Chciałbym zgłosic porwanie. Proszę przyjechac na Georga 52/4. - po chwili dodał - Dobrze.
- Przyjedzie za 5 minut. - dodał roztrzęsionym głosem
Widac było, że wszyscy się martwią. Lou pomógł mi dojśc do salonu. Usiadłam na kanapie, on też. Położyłam głowę na jego ramię i dalej płakałam.
- Mary z tym psycholem zerwała, cały czas ją prześladował, nachodził i pisał smsy " i tak będziesz moja ". Gdy Mary to wszystko opowiedziała policji
zamknęli go. Najwidoczniej i szukał Mary. - powiedziałam, żeby wiedzieli o co chodzi
Harry cały czas chodził ty i z powrotem.

 Harry

 Widac było na jego twarzy, że się boi o Mary. Nagle do drzwi rozległo się pukanie. Harry od razu poleciał
otworzyc.
- Dzień dobry. Czy to tutaj zgłoszono porwanie? - policjant mówił tak spokojnie
- Tak, proszę wejśc. - dodał Harry
Policja weszła i usiadła na przeciwko mnie i Louisa. Zaczęłam mówic.
- Dziś jak robiłam zakupy, zauważyłam byłego chłopaka mojej koleżanki. Jacka Kornike. Siedział w więzieniu. Po powrocie do domu do domu nie było jej, a na
stole w kuchni był ten list. - podałam im papierek.
Po chwili policjanci dodali:
- W takim razie jedziemy na plażę. - i szybko wstali z miejsc.
- Ja też muszę jechac. - zerwał się Harry
- I ja. - na raz usłyszałam głos Zayna, Nialla i Liama.
- Chłopcy, to jest bardzo nie bezpieczne. Słyszeliśmy trochę o tym człowieku i wiemy do czego on jest zdolny. - powiedział jeden z policjantów
- Chrzanie to! W tej chwili najważniejsze jest życie Mary. - Harry wybiegł na dwór do swojego samochodu, a reszta udała się za nim. Razem z policją
ruszyli w stronę plaży. Louis został ze mną. Położyłam się na jego kolanach. Już nie płakałam. Miałam nadzieję, że z Mary będzie wszystko dobrze. 



Z perspektywy Mary



Obudziłam się z silnym bólem głowy. Przed oczami wszystko mi wirowało. Dopiero po chwili moje oczy coś zauważyły. Znajdowałam się w ruinach jakiegoś
starego domu, lub fabryki. Leżałam na dziurawym materacu.
- Witaj księżniczko. - moje ciało przeszły zimne dreszcze.
Odwróciłam się w tamtą stronę.
- Jack, proszę zostaw mnie w spokoju! Pomiędzy nami już wszystko skończone. Proszę... Jack... - po moich policzkach zaczęły leciec łzy
Jak ja się go bałam.
- Ty może już skończyłaś, ale ja nie. Dalej jesteś dla mnie tą jedyną. Na zawsze.
Wstał, po czym mocno szarpnął moją rękę, że znów poczułam ten ból. Z moich ostatnich sił wstałam z materaca. Pociągnął mnie do siebie. Chciałam się
wyszarpnąc z tego uścisku, ale z nim nie miałam żadnych szans. Chwycił mnie mocno za nadgarstki i przybliżył nas tak, że stykaliśmy się w każdym
milimetrze. Popatrzyłam w jego oczy. Były jakieś dziwne. Jakby nie człowieka. Przybliżył swoje gorące wargi do mojej szyi i zaczął ją całowac.
Chciałam przynajmniej odsunąc od niego głowę, ale nawet na to mi nie pozwolił. Po paru minutach wpił się w moje usta. Kiedyś było to dla mnie przyjemne,
ale teraz jego ciało było dla mnie obrzydzeniem. W końcu udało mi się wyszarpac. Odsunęłam się od niego parę kroków.

 Untitled | via Tumblr







- Jack... Proszę... Nie rób mi tego... Proszę... - wyszeptałam
Nie miałam sił, żeby uciekac. Teraz mogłam go tylko błagac. Ale to i tak nie przynosiło rezultatu. Znów złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w nieznany
kierunek.
- Jeśli chcesz byc wolna, musisz o to zawalczyc. Jeśli ty wygrasz, puszczę Cię wolno, a jeśli ja, to zostaniesz ze mną na zawsze.
Jego słowa mnie przeraziły. Czy ja dziewczyna, miałabym wygrac z takim chłopakiem? W życiu! Ciągnął mnie po schodach, po długich korytarzach. W pewnej
chwili stanęliśmy przed pokojem bez drzwi. Czy mogę to nazwac pokojem? Raczej nie. Gdy zobaczyłam co jest w środku, przeraziłam się! To był ring!


Witam po tak długiej mojej nie obecności ;) Jak się podoba rozdział ??? Bo mi Bardzoooooooo :D Do następnego i czekam na dużo komentarzy :D


czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 5 . częśc II



Z perspektywy Mary



Leżałam na łóżku wpatrując się w sufit. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłam na dół. Otworzyłam drzwi, ale nikogo nie było.
Spojrzałam na prawo i lewo. Nic. Nagle przede mną na ziemi zauważyłam list. Wzięłam go do rąk i weszłam do środka zamykając drzwi. Usiadłam w kuchni na
krześle. Powoli otwierałam kopertę. W środku znajdował się list. Wyjęłam go i zaczęłam czytac.

O 19 NA PLAŻY VICTORII, PRZYJDŹ. TWÓJ WIELBICIEL.


Już nawet wiedziałam, kto to może byc. Uśmiechnęłam się do siebie. Szybko pobiegłam do swojego pokoju znaleźc jakieś ciuchy.
 
 Znalazłam niebieską, zwiewną
sukienkę i do tego klapki. Wzięłam prysznic, zrobiłam makijaż, a włosy rozpuściłam tak jak zawsze. Ubrałam wcześniej przygotowaną sukienkę. Spojrzałam w
lustro. Wyglądałam cudownie. Schowałam do torebki i wyszłam z domu zamykając go. Szłam piechotą. Mimo, że było późno wciąż było jasno. Słońce lekko
przygrzewało. Od mojego domu do plaży były jakieś 3 kilometry. Po 30 minutach stałam przed piękną plażą. Rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nie było widac
Harrego. Weszłam na plażę i zapatrzyłam się w fale. O tej porze nie było już dużo osób.
- Mary... - odwróciłam się
Myślałam, że zaraz umrę. Do moich oczu napłynęły łzy. Cofnęłam się parę kroków, żeby byc jak najdalej tej postaci.
- Mówiłem Ci, że będziesz moja. - moje ciało całe trzęsło się ze strachu
- Jack, czego ty odemnie chcesz? - wyszeptałam, bo tylko tyle zdołałam wymówic
- Chcę Ciebie Mary. Ciebie. - powiedział, po czym zbliżył się do mnie i zacisnął mój nadgarstek tak mocno, że na całym ciele czułam ból.
Pociągnął mnie w stronę czarnego auta.
- Do cholery! Jack! Puśc mnie! - krzyknęłam
Moje słowa na niego nic nie działały. Nie wiedziałam, co się ze mną stanie. Nie wiedziałam, co teraz ze mną będzie. W tej chwili poczułam mocny ból, a
przed moimi oczami zrobiła się ciemnośc...





Hej :) wiem, że krótki, ale to jest druga częśc :)
Mój drugi blog:
http://youneverlove.blogspot.com/

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 5 . częśc I .



Z perspektywy Mary



Obudziły mnie odgłosy dochodzące z dołu. Przeciągnęłam się i obróciłam na bok. Nie chciało mi się jeszcze wstawac. Po chwili otworzyłam oczy.


- Cholera! Co ty tu robisz? - myślałam, że zaraz dostane zawału serca.
Loczek leżał również na boku i cały czas wlepiał swoje ślepia we mnie
- Jak to co? Śpię we własnym łóżku. - powiedział z triumfalnym uśmiechem - Dzięki, że mnie przykryłaś kocem.
- Skąd wiesz, że to ja? - zapytałam - przecież byłeś pijany i spałeś!
- Udawałem.
- Przez ten cały czas?
- Tak.
- Niemożliwe. - powiedziałam, po czym wstałam z łóżka i udałam się w stronę łazienki.
Umyłam się, rozczesałam potargane włosy i zrobiłam makijaż, przez wcześniej zabrane do torebki kosmetyki.
Harry cały czas leżał na łóżku. Rzuciłam do niego niepewne spojrzenie i wyszłam z pokoju. Gdy byłam na schodach, usłyszałam trzask drzwi. On także musiał
wyjśc. Udałam się w stronę salonu, gdzie wszyscy się znajdowali. Usiadłam obok Zayna i położyłam głowę na jego ramieniu. Jess i Louisa jeszcze nie było.
Po schodach zszedł Harry i usiadł obok Nialla.



Z perspektywy Jessicy



Po długim śnie przeciągnęłam się i spojrzałam na pokój. Spałam na niebieskim łóżku. Na podłodze na materacu spał Louis w samych spodniach od piżamy.
Zeszłam po cichu z łóżka i powędrowałam do łazienki. Umyłam się i twarz, zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy. Po cichu wyszłam z łazienki i pokoju.
Skierowałam się do wszystkich do salonu.
- Hej - rzuciłam - co na śniadanie?
- Jeszcze nic, bo nikomu się nie chce zrobic. - powiedział Niall
- Ja mogę zrobic, jeśli mi ktoś pomoże. - odparłam
- Ja... - zerwał się z miejsca Liam i powędrowaliśmy do kuchni.
Wyciągnęłam parę jajek i podałam je Liamowi. On miał się zając resztą, bo zapewniał mnie, że on potrafi robic najlepszą jajecznicę. Wyciągnęłam jeszcze natkę
pietruszki, sól, pieprz i przyprawiłam śniadanie. Po paru minutach na stole leżało 7 talerzy z jajecznicą.
- Śniadanie gotowe! - krzyknęłam
W tej chwili wszyscy jak poparzeni ruszyli w stronę kuchni. Zaspany Louis zszedł po schodach. Uśmiechnęłam się do niego i pokazałam ręką gdzie ma usiąśc.
Oczywiście nie obeszła się od rzucania jajecznicą. Tylko ja, Niall i Liam nie rzucaliśmy, ale za to oberwałam kawałkiem od Harrego, a on połową śniadania
od Mary. Od razu na wszystkich twarzach pojawił się szeroki uśmiech.
- Chłopaki dzięki za wszystko, ale musimy już iśc. - powiedziała Mary po czym wstała
Ubrałyśmy buty, płaszcze i udałyśmy się w stronę wyjścia. Chłopcy odprowadzili nas kawałek, po czym udali się w stronę swojego domu. Szłyśmy spacerkiem.
Musiałam dowiedziec się, czy pomiędzy nią a Harrym coś jest.
- Mary... czy ty i Harry... No wiesz... - nie mogłam powiedziec tego w prost
- Nie. Pomiędzy mną, a nim nic nie ma. - odpowiedziała obojętnie
Po chwili ciszy zapytała:
- A pomiędzy tobą a Louisem?
- Nie wiem Mary... Chyba nie... - odpowiedziałam
Ja czuję coś do Louisa, ale nie wiem czy on do mnie też. A może to jest tylko zauroczenie?
Gdy weszłyśmy do domu panowała ta wspaniała cisza. To jedyne czego teraz potrzebowałam. Nagle zrobiłam się głodna. Podeszłam do dużej lodówki. Otworzyłam
ją. Ciężko westchnęłam i zamknęłam ją. Oczywiście Mary jak się wybiera na zakupy to nic nie kupi.
- Mary! Idę do sklepu! potrzebujesz czegoś?! - krzyknęłam do góry
- Nie. - usłyszałam w odpowiedzi
Wzięłam torebkę, wyszłam na dwór i ruszyłam samochodem do sklepu. Po 10 minutach byłam na miejscu. Wzięłam wózek i weszłam do "Tesco". Pakowałam do
koszyka tylko te najważniejsze rzeczy, a on i tak był pełny. W kolejce do kas było bardzo dużo ludzi. Udałam się tam, gdzie były tylko dwie osoby.
Wykładałam produkty na ruchomą półkę. Po dłuższym czasie sprzedawczyni podałam mi paragon. Był strasznie długi. Spojrzałam na cenę. Przeraziłam mnie.
Ale na szczęście byłam przygotowana na takie zakupy. Wyjęłam z portfela kartę i podałam ją sprzedawczyni. Po paru minutach z torbami wypchanymi po brzegi
ruszyłam w stronę samochodu. Nagle moje serce zaczęło mocniej bic. Puściłam torby na ziemię. Wpatrywałam się w poruszającą się postac przede mną.
"Nie, to nie może byc on!" Ale jednak. To był Jack...


Przepraszam was, że tak długo nie dodawałam ale wena mnie opuściła jak widac po tym rozdziale. I do tego jest bardzo krótki :( strasznie nudny, ale następny będzie straszny dla Mary :)



sobota, 25 maja 2013

Rozdział 4 .



Z perspektywy Jessicy


Obudził mnie dzwonek w telefonie. Spojrzałam na ekran. Dzwonił nieznany numer. Odebrałam.
- Halo? - powiedziałam cichym, zachrypniętym głosem
- Jess, to ty? - moje serce szybciej zaczęło bic - To ja Louis. Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem.
- Nie, właśnie wstawałam. A można wiedziec skąd masz mój numer? - zapytałam
- Mary mi go dała. - powiedział
" Zabiję ją"
- Może wpadłybyście tak około 18.00. do nas. Byłoby super i myślę, że Harry też by się ucieszył.
- Jasne. Tylko daj swój adres.
- Przyjadę po was. Na szczęście pamiętam, gdzie mieszkacie. Dobra, to przyjadę po was o 18. Może byc?
- Jak najbardziej. - powiedziałam wesołym głosem
- To świetnie. Do 18.
- Do 18. - rozłączyłam się
Moje największe marzenie się spełniło. Poznałam One Direction, a na dodatek będę w ich domu.
Uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Próbowałam jeszcze zasnąc, ale już nie mogłam. Wstałam spod ciepłej kołdry i udałam się w stronę łazienki. Wzięłam ciepły prysznic i przebrałam się wcześniej przygotowane ciuchy. Zeszłam po schodach do kuchni. Zrobiłam śniadanie mi i Mary.
 
Pyszne kanapki. Ona na pewno jeszcze spała. Przyszła dopiero nad ranem. Ciekawe gdzie była? Będę musiała jej się zapytac. Usiadłam z kanapkami w salonie i włączyłam telewizor na mój ulubiony serial. Ostatni odcinek oglądałam w Londynie. Gdy się skończył po cichu weszłam do pokoju Mary. Spała. Jej porozwalane ciuchy z ziemi wzięłam do pralki. A trochę ich było. Zawsze musiałam za nią sprzątac. No, ale ona za to świetnie gotowała. Po Włączeniu pralki musiałam posprzątac trochę w swoim pokoju, w którym również panował duży bałagan. Później znalazłam strój na spotkanie z chłopakami. Były to białe rurki, luźna zielona koszulka z nadrukiem i zielone conversy.
Usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach na dół. Wyszłam z pokoju i również udałam się w tamtą stronę. Mary Usiadła przy krześle i zaczęła jeśc kanapkę wcześniej zrobioną przeze mnie.
- Hej. Gdzie wczoraj tak długo byłaś? zapytałam
- Na spacerze.
- Hmm... I mogę wiedziec, skąd Louis ma mój numer? - zapytałam z powagą, ale nie mogłam powstrzymac się od śmiechu
- Chciał, to mu dałam. - odpowiedziała i wzruszyła ramionami
" Chciał mój numer? Ciekawe na co? "
- Louis zaprosił nas do siebie i do chłopaków. - Mary zakrztusiła się kanapką. Gdy już przestała kaszlec powiedziała:
- Chyba Ciebie!
- Nie, powiedział, że ty też musisz przyjśc.
- No nie wiem... Jeśli... - przerwałam jej
- Nie ma żadnego " ale ". Zaprosił nas, więc nie możemy odmówic.
- No dobra... - powiedziała cicho, a ja ją mocno uściskałam
- Dobra, po udusisz! - wykrzyczała
Puściłam ją i spojrzałam na zegarek. Była 14.32. Miałyśmy jeszcze trochę czasu, więc zaproponowałam, żebyśmy zagrały w grę planszową, na co Mary od razu się zgodziła. Na początku wygrywałam, ale później "jak zwykle" byłam w tyle. Znów wygrała Mary i cieszyła się jakby była chora psychicznie. Spojrzałam na zegar. W kościele bili na 17. Szybko poderwałam się z miejsca.
- A ty? Nie przygotowujesz się? - zapytałam siedzącą na sofie Mary w piżamach
- Już idę, już. - powiedziała
Obie weszłyśmy na górę do swoich pokoi. Ubrałam wcześniej przygotowane ciuchy, rozpuściłam włosy i poprawiłam makijaż. Po przygotowaniach ruszyłam w kierunku pokoju Mary.
Zastałam ją dalej w piżamach, stojącą przed otwartą szafą i wpatrującą się w swoje ciuchy.
- Może to? - podeszłam do jej szafy i wyjęłam jeansowe szorty i koszulę w kratę. Ona pokiwała twierdząco głową i ruszyła w stronę łazienki. Po długiej chwili wyszła już całkiem odmieniona Mary. Jej piękne, brązowe włosy opadały na jej ramiona, a w ręce trzymała ray - bany, które po chwili założyła na nos. Wyszłyśmy przed nasz dom. Przed nim stało czarne BMW Louisa.
 
Ruszyłam w stronę samochodu, a moja przyjaciółka zamknęła drzwi do domu. Po chwili siedzieliśmy we trójkę w aucie. Ja z Louisem siedzieliśmy z przodu, a Mary z tyłu. Jechaliśmy w ciszy. Co jakiś czas zerkałam na chłopaka, a on na mnie. Gdy nasze spojrzenia się spotkały zaczęliśmy się śmiac. Mary tylko ciężko wzdychała.
Po 20 minutach staliśmy pod ślicznym, ogromnym domem. Ze środka dobiegały dzikie wrzaski. Louis otworzył nam drzwi. To, co ujrzałam było nie do opisania. Zayn uciekał ze spodniami, a Harry w samych bokserkach biegał za nim i krzyczał:
- Zayn, cioto! Oddawaj! - jednak to nie przynosiło rezultatu.
Mary pod nosem zaczęła się śmiac.
- Z kim ja mieszkam? - Louis złapał się za głowę. Po chwili dodał głośniej:
- Stop! Mówiłem wam, że jadę po dziewczyny, a jak wrócę to ma byc spokój! Tak?!
Wszyscy ze zdziwieniem na niego patrzyli. W tej chwili prawie goły loczek zabrał Zaynowi spodnie i ruszył po schodach na górę. Nas za to Louis zaprosił na horror...



Z perspektywy Mary


Gdy już się znajdowałam w salonie usiadłam obok Nialla. Louis i Jess usiedli obok siebie. Zayn włączył horror. Louis przed filmem zapewniał, że dla niego to będzie bajeczka, ale w trakcie filmu cały czas piszczał i przytulał się do Jess. Po schodach zszedł już ubrany Harry. Usiadł obok mnie i wyszczerzył swoje białe ząbki. Przez niego nie mogłam się skupic na oglądanym filmie. Po pewnym czasie wyjął z kieszeni komórkę, poklikał coś na niej, po czym schował. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam kto napisał. Nieznany numer.


MOŻEMY WYJŚC NA DWÓR I POGADAC NA OSOBNOŚCI?


Spojrzałam na loczka. Patrzył na mnie pytającym wzrokiem. "Skąd on miał mój numer?" Wstałam i udałam się w stronę basenu na dworze.
- Mary... - usłyszałam głos Harrego - ja przepraszam za tamto na imprezie... Za dużo wypiłem i się nie kontrolowałem... Przepraszam... - w jego oczach było widac smutek.
Na początku byłam na niego wściekła, ale już mi przeszło.
Podeszłam do niego i się przytuliłam.
- Wybaczam. - delikatnie się uśmiechnęłam
Po chwili drzwi do domu się otworzyły.
- Gołąbki, chodźcie! Gramy w butelkę! - krzyknął Zayn i wbiegł do środka, a my za nim.
Usiedliśmy wszyscy w kółeczku. Grę rozpoczynał Louis. Zakręcił. Wypadło na Jess.
- Co wybierasz? Prawda, czy wyzwanie? - popatrzył na nią z szatańskim uśmieszkiem
- Nie dam Ci tej satysfakcji. Prawda. - jego mina zrzedła
- No więc... - zastanawiał się chwilę - masz rodzeństewo?
- Tak. Młodszego brata. - odpowiedziała Jess, a humor Lou od razu się poprawił. Jess kręciła. Wypadło na Liama.
- Idź weź z lodówki marchewkę i zjedz ją przy Louisie. - chłopak poszedł po marchewkę, a Louis zrobił minę nie do przebicia. Liam wrócił.
- Louis, niestety. To już ostatnia marchewka. - powiedział Liam i zaczął ją chrupac.
- Pożałujesz tego Jess. - powiedział Louis i pogroził palcem dziewczynie, a ona wystawiła mu język.
Liam zakręcił. Niall.
- Wybieram prawdę. - powiedział blondyn
- Dobra... Co byś wybrał? swoją dziewczynę, czy jedzenie?
- Oczywiście, że jedzenie!
Później Zayn musiał założyc biustonosz swojej kuzynki, którt kiedyś jej zabrał. Wyglądało to przekomicznie.
Ja. Musiała zrobic dla Zayna kanapkę. Louis. Musiał stanąc na rękach, co mu się trochę nie udało. Jess.
- Teraz się zemszczę. - powiedział, zatarł ręce, po czym wstał.
Przerzucił Jess przez ramię i powędrował z nią na dwór. Po chwil wrócił cały roześmiany i usiadł na swoje miejsce. Za nim wróciła mokra i wkurzona Jessica. Louis do niej podbiegł i zaciągnął na górę. Po chwili wrócili. Jess ubrana była w męskiej koszuki. Usiedli. Dalej graliśmy. Kręciła Jess. Harry.
- Wyzwanie. - powiedział, nim Jess zaczęła
- Pocałuj Mary. - jej oczy skierowały się w moją stronę
Zabije ją! Po prostu zabiję! Przed chwilą rozmawiałam z Harrym o tamtym pocałunku a teraz następny.
Harry popatrzył na mnie niepewnie. Jakby chciał się upewnic, czy się zgadzam. Podszedł do mnie i wpił się w moje usta po raz drugi. Z każdą chwilą ten pocałunek był coraz namiętniejszy. Czułam, jak motyle latały w moim brzuchu. To cudowne uczucie...
Gdy się od siebie oderwaliśmy posłał mi słodki uśmiech, a ja delikatnie się zarumieniałam. Patrzyliśmy sobie w oczy. W jego zielonych tęczówkach tańczyły małe iskierki.
- Ehm... - Niall krząknął - gramy dalej?
- Może porobimy coś innego? - zaproponowała moja koleżanka
- Ja wiem co! - krzyknął Louis - wyścigi!
- W czym? - zapytałam
- W piciu piwa. - pobiegł do kuchni. Po chwili wrócił z dużą ilością alkoholu. - dobra, no to zaczynamy. - dodał - jeśli my wygramy to tu nocujecie, a jeśli wy, to będziecie mogły iśc do domu.
- Ale Louis... Wy i tak wygracie... Nie mamy z wami szans. - powiedziała Jess
- To przenocujecie u nas. - uśmiechnął się do niej.
- Ja się tak łatwo nie poddam. - dodałam
Wzięłam jedno piwo, tak jak reszta i na znak zaczęłam pic. Jess po pięciu piwach odpadła z Niallem i Liamem. Po dziesięciu piwach odpadł Louis.ostałam z loczkiem i Zaynem. Muszę przyznac, że mam mocną głowę do alkoholu. Po piętnastu piwach padł mulat. Został już tylko Harry. Byłam już przy dziewiętnastym piwie i nie zdołałam wypic więcej. Harry popatrzył na mnie z triumfalnym uśmiechem.
- No to nocujecie u nas! - powiedział
- Musimy... - spojrzałam na niego błagalnie
 
- Tak. - dodał i położył się na kanapie
Jess, Louis, Niall i Liam rozeszli się do pokoi, w tym, że Louis po drodze się wywalił. Harry zasnął na kanapie. Patrzyłam na śpiącego chłopaka. Podczas snu wyglądał tak słodko. Z kuchni wyszedł Zayn.
- Coś czuję, że Harry nie ruszy się do swojego pokoju, więc możesz tam spac. Gdy wejdziesz po schodach, pierwsze drzwi po lewej. - uśmiechnął się i wszedł na górę.
Patrzyłam jeszcze chwilę na śpiącego loczka, po czym przykryłam go kocem i udałam się w wyznaczone miejsce. Zapaliłam światło w pokoju.
  
Była to śliczna biało - czarna sypialnia. Wskoczyłam pod czarny koc. Ten cudowny zapach Stylesa roznosił się po całym pokoju i dlatego nie mogłam zasnąc. W końcu po przytuleniu poduszki zapadłam w głęboki sen...




Wiem, że mi nie wyszedł, bo nie miałam czasu na pisanie. Śpieszyłam się, bo musiałam bratu oddac laptopa:(

mój 2 blog:    http://youneverlove.blogspot.com/
































czwartek, 23 maja 2013

Libster Awards


Hej kochani :) Zostałam nominowana do tej zabawy przez "Kaczą jestem" za co bardzo dziękuje ;)
To strasznie miłe i bardzo się cieszę. Przechodzę od razu do pytań :) 

1. Za co lubisz 1D?

 Za to, że są po prostu sobą i potrafią rozśmieszyc każdego człowieka :)

2. Lubisz gotowac? 

Oczywiście ;)

3. Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu? 

Nie kto innny jak moja rodzina, ale i przyjaciele, moje pasje i marzenia, które wciąż spełniam.

4. Podoba Ci się mój blog? 

Bardzoooooooooo.... Jest świetny :* 

 5. Masz przyjaciółkę? 


Mam :) 

6. Kiedy się urodziłaś? 

14 maja 2000r.

7. Czego słuchasz? 

Najczęściej popu. 

8. Co lubisz robic w wolnym czasie? 

Pisac bloga, bawic się z przyjaciółmi :)

9. Jakie jest twoje ulubione jedzenie? 

Pierogi i naleśniki z truskawkami. Mniam... 

10. Nienawidzisz kogoś? 

W tej chwili nie :)

11. Masz zwierzęta? 

3 koty: Pusia, Kitek i Czarnuś, psa Pluto


A to blogi, które ja nominowałam: 

1. http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/
2. http://wlasnietutaj.blobspot.com/
3. http://forever-young-baby.blogspot.com/
4.http://because-i-always-love-u.blogspoy.com/ 
5.http://wishmeyourself.blogspot.com/ 
6.http://luckymemory.blogspot.com/
7.http://in-my-mind-i-cry-for-love.blogspot.com/
8.http://irresistible-with-1d.blogspot.com/
9.http://loud-is-way-of-life.blogspot.com/
10. http://foreveryoungonedirection-a.blogspot.com/
11.http://directiooneer.blogspot.com/



Pytania dla Was ode mnie:


1. Jak masz na imię? 
2. Kiedy pokochałaś One Direction? 
3. Masz chłopaka? 
4. Masz zwierzątko? 
5. Jaki jest twój ulubiony kolor? 
6. Czy twoi rodzice wiedzą, że piszesz bloga? 
7. Jaki masz kolor oczu? 
8. Który z 1D jest twoim ulubieńcem? 
9. Ile masz przyjaciółek? 
10. Kiedy się urodziłaś? 
11. Lubisz mojego bloga? :)


Dzięki jeszcze raz za nominację :*




wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 3.


Z perspektywy Jessicy


Mogłabym przetańczyć z Louisem całą noc. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Mimo, że się niedawno poznaliśmy, od razu się polubiliśmy.
Gdy już się zmęczyliśmy tańczeniem, wróciliśmy do naszego stolika. Siedział tam tylko Harry. Pił drinka. Wypił najwięcej z nas wszystkich. Odkąd Mary wyszła z klubu, on cały czas tu siedzi. Usiedliśmy obok niego.
- Hej stary! Gdzie masz Mery? - zapytał Louis z uśmiechem na twarzy
- Poszła sobie. - powiedział obojętnie
- Coś ty jej zrobił?
- Nic. - powiedział cicho i ruszył w stronę wyjścia
- Coś czuję, że ten wieczór nie był dla niego jednym z najlepszych. - powiedziałam do chłopaka
- Też tak myślę. Prawie za każdym razem dziewczyny zaczepiały jego. Czasami on je też, ale one były tym zachwycone. Z Mary jest chyba inaczej. Gdy się pierwszy raz spotkali, zauważyłam, że ciągnie go do niej, jak do żadnej innej dziewczyny.
- Lecz moja przyjaciółka go olewa, jak każdego innego chłopaka. - powiedziałam - jestem już trochę zmęczona. Może zamówimy taksówkę? - zapytałam
 
Louis wyjął telefon z kieszeni i gdzieś zadzwonił. Po chwili rozłączył się i uśmiechnął się do mnie:
- Będzie za 10 minut. - powiedział, po czym podał mi płaszcz, torebkę i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Kątem oka spojrzałam na chłopaków. Zayn rozmawiał z dwoma dziewczynami, Niall kręcił się obok bufetu, a Liam gdzieś zmiknął.
- O czym myślisz? - zapytał Louis, gdy już czekaliśmy na polu na taksówkę.
- O niczym. A czemu pytasz?
- Bo widzę, że coś Cię martwi. - miał rację
Martwiłam się o Mary. Ona nigdy nie miała szczęścia z chłopakami, a przed dwoma tygodniami zerwała z nią jej pierwsza miłość. Ale musiałam skłamać Louisowi.
- Nie. Nic się nie stało. - w tej chwili przyjechała taksówka.
Wsiedliśmy do niej. Droga mijała nam w ciszy. Byłam oparta głową o ramię Louisa.
Byliśmy obok mojego domu. Wysiadłam z samochodu, a Lou za mną.
- Skąd wiedziałeś, że tu mieszkam? - zapytałam go
- Ma się te swoje sposoby. - puścił mi oczko - mam nadzieję, że się  jeszcze spotkamy. - powiedział, pocałował mnie w policzek i odszedł. Patrzyłam na oddalającą taksówkę.
Gdy już zniknęła, podeszłam do drzwi swojego domu. Były zamknięte. Musiałam znaleźć w mojej torebce kluczyki, a to było ciężkie zadanie znaleźć je w takim bałaganie. W końcu na nie trafiłam. Otworzyłam drzwi. Mary już chyba spała, bo nigdzie nie świeciło się światło.
 
 Pierwsze co zrobiłam, to weszłam do kuchni i napiłam się wody mineralnej. Od razu lepiej się poczułam. Weszłam po schodach na górę. Chciałam zobaczyć, czy Mary już śpi. Weszłam do jej pokoju, ale nikogo tam nie było. W łazience też nie było żywej duszy. Nie wiem co jej się stało. Pewnie wróci później lub rano. Wyszłam z jej pokoju i udałam się do swojego. Umyłam się, przebrałam i położyłam się spać. Przez dłuższy czas przekręcałam się z boku na bok, bo nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o tym wieczorze. O Louisie. Wiem, że już go nie spotkam. Pewnie już o mnie zapomniał, ale ja o nim nigdy nie zapomnę. Dla mnie to był chyba najpiękniejszy wieczór. Nigdy tak cudownie nie czułam jak dzisiaj. Ale to już przeszłość...
Wierciłam się jeszcze trochę na łóżku, aż w końcu zasnęłam.


Z perspektywy Mary


Byłam już po domem. Już sięgałam do torebki po klucze, ale się rozmyślała. Nie chciało mi się spać. Wręcz przeciwnie. Dla mnie za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Udałam się w stronę parku. księżyc oświetlał mi drogę Gdy już się tam znalazłam, usiadłam na drewnianej ławce. Nikogo tam nie było. No, o tej godzinie było normalne. Zauważyłam tylko jedną parę w moim wieku.
 
 Byli szczęśliwi. Uśmiechali się do siebie i śmiali się. Przytuleni do siebie wędrowali w przeciwną stronę, gdzie stał mój dom. To się nazywa prawdziwa miłość. Ja nigdy nie doznałam takiego uczucia. Mój chłopak tylko na początku darował mnie nim. Zawsze chciałam mieć życie jak z bajki, ale najwidoczniej nie dla mnie są książęta.
Nie powiem, że ten pocałunek z Harrym mi się nie podobał. Wręcz przeciwnie. Było wspaniale. Ale boję się, że mnie zrani. Tak jak David. Zerwał zemną przez telefon. To mnie bardzo zabolało.
       Siedziałam tam bardzo długo. Nawet nie zorientowałam się, kiedy czubek słońca się pojawił i zrobiło się jasno. Ruszyłam w stronę  domu. Wyciągnęłam z torebki klucze. Weszłam do budynku. Dopiero teraz zachciało mi się spać. Udałam się po schodach do mojego pokoju. Wskoczyłam na łóżko. Po chwili zabrałam laptopa z biurka na fotel. Przejrzałam twittera i zauważyłam, że ktoś nowy mnie obserwuje. od razu zobaczyłam kto to. Na początku myślałam, że to może być Styles, ale się pomyliłam. Był to Louis Tomlinson. Po chwili ujrzałam nową wiadomość. Też od Louisa.

HEJ MARY:) MAM MAŁĄ PROŚBĘ. CZY DAŁABYŚ MI NUMER DO JESS, BO ZAPOMNIAŁEM SPYTAĆ:P

Ta wiadomość trochę mnie rozśmieszyła, ale mu dałam. Widać było, że mu na niej zależy.

HEJ:) TO ON: 672814429
MAM NADZIEJĘ, ŻE POMOGŁAM:)

DZIĘKI:) KIEDYŚ CI SIĘ ODWDZIĘCZĘ. A JESZCZE COŚ. DAŁABYŚ MI SWÓJ? TAK NA WSZELKI WYPADEK:)

JASNE:) MASZ: 607142422

JESTEŚ NAJ:* DOBRA JA MUSZĘ KOŃCZYĆ:( DO ZOBACZENIA:)

Nie wiem, po co mu był mój numer. Ale co mi zależy?
Wyłączyłam komputer. Przebrałam się i udałam się pod ciepły koc. W końcu będę mogła odpocząć po wczorajszym dniu...


czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 2.






Z perspektywy Jessicy:


Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno w moim pokoju. Zapowiadał się piękny dzień. Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam nie patrząc kto dzwoni:
- Halo? - powiedziałam cicho
- Hej kochanie! Jak tam w Paryżu? - zadzwoniła moja mama. Bardzo się cieszyłam, że pojechałam do Francji, bo właśnie tam poznała tatę.
- Cześć mamo! - ucieszyłam się, że zadzwoniła. - jest wspaniale.
- A pozwiedzałaś już wieżę Eiffla?
- Niestety nie... wczoraj chciałam iść, ale usnęłam...
- Na pewno jeszcze ją zobaczysz. - powiedziała swoim miłym głosem
Nagle z dołu usłyszałam głośny śmiech Mary.
- Przepraszam Cię mamo, ale Mary chyba coś się stało. Później zadzwonię. Pa! - powiedziałam i się rozłączyłam, nawet nie czekając na jej odpowiedź.
Bez przebierania się pobiegłam na dół w mojej koronkowej piżamie zobaczyć co się stało. Moja przyjaciółka siedziała w salonie i się z czegoś śmiała.
- Co jest? - zapytałam
- Popatrz, a sama zobaczysz!
Usiadłam obok niej. W telewizji pokazywali najzabawniejsze wpadki gwiazd. Również zaczęłam się śmiać. Po paru minutach pokazali Louisa Tomlinsona w samych bokserkach. Mary wybuchnęła śmiechem, a ja wręcz przeciwnie. Byłam zła, że w telewizji pokazują takie zdjęcia.
- Po co oni pokazują takie foty? - spytałam
- Żeby się pośmiać? - odezwała się Mary cała roześmiana
- Nie wiem kto się z tego śmieje! - powiedziałam, odwróciłam się udając obrażoną
- Na przykład ja. - powiedziała, po czym spojrzała na moją piżamę i dodała - może byś się przebrała?
Ja szybko wbiegłam do swojego pokoju, założyłam pierwsze, lepsze ciuchy i znów wróciłam na dół.
- Na stole w kuchni masz kanapki. - powiedziała nadal się śmiejąc i oglądając telewizor.
Podeszłam do stołu, usiałam na krześle i zajadałam się pysznymi kanapkami. Popiłam je sokiem pomarańczowym.Rozmyślałam chwilę i przypomniałam sobie, że Emily kiedyś mówiła, że w naszej okolicy jest jeden z najlepszych klubów dyskotekowych we Francji. Nazywał się chyba "Riobionses". Za chwilę muszę poszukać gdzie on się znajduje, bo chciałam się dzisiaj wybrać na dyskotekę. W tym czasie podeszłam do Mary
- Mary idziesz dziś ze mną na dyskotekę? - zapytałam przyjaciółkę
- Nie mam żadnych planów na dzisiaj, więc raczej tak. - uśmiechnęła się do mnie - to o której idziemy?
- Może być koło 20.00?
- Mi pasuje. A znasz jakieś dobre miejsce?
- Tak, ale muszę zobaczyć na internecie, gdzie ono się znajduje - powiedziałam, po czym znów wbiegłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku, włączyłam laptopa i zaczęłam szukać. Po pewnym czasie znalazłam! Klub "Robiones". Jest jakieś 2 kilometry od naszego domu. Pobiegłam do Mary powiedzieć jej o tym.
- Coś o nom słyszałam. - odparła


8 godzin później


Zostały nam jeszcze dwie godziny. Wzięłam ciepły prysznic, który zawsze mnie uspokajał. Czułam wtedy, jak wszystkie smutki, złe wspomnienia spływały po moim ciele i tonęły. Gdy wyszłam była już 18.53.
 
Ubrałem białe, poszarpane, jeansowe szorty, biała bokserkę z twarzą kota zapchaną w spodnie i czarne glany. Zrobiłam sobie lekki makijaż, po czym spakowałam do torebki najważniejsze rzeczy takie jak telefon, portfel, klucze. Zeszłam na dół. Mary jeszcze nie było. Pewnie się jeszcze przygotowywała. O godzinie 19.32 Mary w końcu pojawiła się obok mnie.


Ubrana była w czarno - różową sukienkę na ramiączkach, czarne conversy, a włosy zostawiła rozpuszczone.
Z fotela wzięła brązową torebkę, do której zapakowała te same rzeczy co ja.
- Gotowa? - zapytałam
- Tak - odpowiedziała z uśmiechem
Ruszyłyśmy w stronę żółtej taksówki, wcześniej przez nas zamówionej. W drodze rozmawiałyśmy o tym co będziemy robić na wakacjach. W końcu dojechałyśmy do klubu. Wysiadłam z auta, a za mną Mery i podeszłyśmy do wejścia na imprezę. Musiałyśmy zapłacić, żeby wejść na imprezę. W końcu to był jeden z najlepszych klubów w Paryżu. W pomieszczeniu było dużo osób, jednak znalazłyśmy wolny stolik.


Z perspektywy Mary


Jess poszła po drinki, a ja zostałam sama przy stoliku.
- Mówiłem, że jeszcze się spotkamy. - powiedział za mną dobrze mi już znany głos. To był Styles.
- To znowu ty? - powiedziałam cicho do siebie, jednak on to chyba usłyszał
- Myślałem, że się ucieszysz. - odparł i usiadł naprzeciwko mnie
- Sorry, ale to miejsce jest już zajęte przez moją przyjaciółkę. - powiedziałam lecz po chwili tego żałowałam.
- W tej sytuacji usiądę obok Ciebie. - uśmiechnął się - przepraszam Cię na chwilę, zawołam moich przyjaciół. Mam nadzieję, że to Ci nie przeszkadza. - ja tylko westchnęłam ciężko, a on na chwilę odszedł. Właśnie w tej chwili przyszła Jess z napojami i postawiła je na stole, a ja szybko do niej powiedziałam:
- Bądź przygotowana na najgorsze!
- Czemu? - spytała z uśmiechem i w tej chwili chyba zauważyła chłopaków, bo z jej twarzy znikł uśmiech  i pojawiło się zdziwienie. Złapałam się za głowę.
- Cześć - powiedział niepewnie chłopak z blond włosami - możemy się dosiąść?
- Jak musicie... - odpowiedziałam
Jessica dalej była zdziwiona tym, że spotkała One Direction. Nagle zaczęła:
- Ale... ale... wy... - i w tej chwili przerwał jej chłopak z brązowymi z wesołym wyrazem twarzy
- Tak, wiemy, że jesteśmy wspaniali. - powiedział, puścił jej oczko, a ona lekko się zarumieniła i się lekko uśmiechnęła do niego.
- no to chyba czas się już przedstawić. - powiedział Harry - to jest Niall - wskazał na chłopaka z blond włosami - to Zayn - był to chłopak, który miał dużo tatuaży - Louis - chłopak który uśmiechał się do Jess - Liam - chłopak, który wydawał się opiekuńczy i miły - a ja jestem Harry, ale już mnie chyba znasz - powiedział i miło się do mnie uśmiechnął
Na jednej z dwuosobowych kanap usiadłam ja, a obok mnie Styles, co mnie trochę wkurzyło. Na przeciwko nas usiadł Louis, a obok niego Jess. Na trzech osobowych fotelach usiadł Zayn, Niall i Liam.
- Nazywam się Jessica, a to jest jest Mary - zaczęła - miło nam Was poznać.
- Chyba tobie - powiedziałam cicho
- Hej słoneczko! Złość urodzie szkodzi. - powiedział loczek, po czym objął mnie ramieniem, a ja ją szybko zrzuciłam
- Chwila, chwila! Czy wy się znacie? - spytała Jess trochę rozkojarzona
- Tak. Twoja koleżanka wpadła mi wczoraj prosto w ramienia. Zrobiła mi miłą niespodziankę. - powiedział Harry z triumfalnym uśmiechem, a ja tylko prychnęłam pod nosem.
- Mary! Czemu mi nie powiedziałaś! - krzyknęła na mnie moja koleżanka
- A o czym tu gadać?!
Rozmowę przerwał nam Louis:
- Chcecie coś do picia? - zapytał
- Dzięki, my już sobie zamówiłyśmy. - powiedziała Jess, uśmiechnęła się do niego, a on to odwzajemnił
Wydawało mi się, że Louisowi spodobała się Jess i nawzajem. W końcu ona najczęściej nawijała o nim.
- Dobra to chłopaki co chcecie? - zapytał ich i każdy po kolei podał swoje zamówienie. Po paru minutach Louis wrócił z zamówionymi napojami. Każdy wypił swoje drinki.. Co chwilę ktoś chodził po następne drinki. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się już pod wpływem dużej ilości alkoholu. Na początku dużo nie mówiłam, lecz później trochę się rozluźniłam i od razu zrobiło mi się lepiej. Louis cały czas opowiadał dowcipy. Najbardziej śmiała się Jess z jego żartów.
- Zatańczysz ze mną? - zapytał mnie Harry w pewnym momencie
- A muszę?
- No mogę Cię tam zaciągnąć siłą - powiedział i puścił do mnie oczko
- To pójdę z własnej woli. - powiedziałam
Ruszyliśmy chwiejnym krokiem krokiem w stronę parkietu. Kolorowe światła raziły moje oczy, a ja poruszałam się w rytmie muzyki. Loczek chwycił mnie za biodra i także zaczął poruszać się w moim rytmie. Odwróciłam się do niego przodem i splotłam swoje dłonie na jego szyi co spowodowało, że ten przyciągnął mnie do siebie bliżej. Z daleka ujrzałam Louisa i Jess tańczących razem. Ja i Harry byliśmy pod wpływem dużej ilości alkoholu, więc trochę nie kontrolowaliśmy tego co robimy. Zbliżał swoją twarz do mojej, tak, że dzieliły je dosłownie milimetry. Prawie dotknął swoimi wargami moich, że ja od razu się odsunęłam wiedząc o co mu chodzi.
- Co ty robisz? - spytałam wrogo
- Tańczę, nie widać. - powiedział i uśmiechnął się
- Właśnie nie! - powiedziałam głośno - idę do stolika
W tej chwili złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie, tak, że nasze ciała stykały się w każdym milimetrze. Kosmyk moich włosów opadających na twarz założył za moje ucho. Chciałam się wyrwać z tego uścisku, lecz jakaś siła zatrzymywała mnie przy nim. Patrzyliśmy sobie w oczy. Zachwyciły mnie jego piękne, zielone tęczówki. Zbliżył swoje wargi do moich i delikatnie usnął je. Gdy dostrzegł, że odwzajemniłam pocałunek, jego kąciki ust podniosły się do góry. Zaczął namiętnie całować. Staliśmy, tak na środku parkietu dosyć długo. Usłyszałam, że ktoś zagwizdał i wtedy oderwałam się od loczka.Patrzył na mnie z triumfalnym uśmiechem.
- Co to miało być? - zapytałam z zdziwieniem
- On tylko uśmiechnął się i powiedział
- Wiem, że Ci się podobało - i znów zbliżył się do mnie, jednak tym razem odeszłam od niego i podeszłam do stolika. Dokończyłam drinka.
 
Wyciągnęłam z kieszeni białego 
iPhone'a i spojrzałam która jest godzina. Była już 02.48. Byłam strasznie wkurzona na Styles'a. Ubrałam płaszcz, zapakowałam do torebki telefon i udałam się w stronę Jessicy. Dalej tańczyła z Louisem. Było widać na jej twarzy,że jest zadowolona. Krzyknęłam tylko do niej.
- Jess jadę do domu!- ona pokiwała głową, że jeszcze tu zostanie.
Wyszłam z budynku. Zamówiłam taksówkę, bo sama nie byłam w stanie wrócić do domu. Gdy dojechała wsiadłam do niej, a ona udała się w stronę domu.



   


Plisssssssssssssssssssssss dodawajcie komentarze, bo widzę, że dużo osób go czyta, ale nie dodaje komentarzy:(