niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 5 . częśc I .



Z perspektywy Mary



Obudziły mnie odgłosy dochodzące z dołu. Przeciągnęłam się i obróciłam na bok. Nie chciało mi się jeszcze wstawac. Po chwili otworzyłam oczy.


- Cholera! Co ty tu robisz? - myślałam, że zaraz dostane zawału serca.
Loczek leżał również na boku i cały czas wlepiał swoje ślepia we mnie
- Jak to co? Śpię we własnym łóżku. - powiedział z triumfalnym uśmiechem - Dzięki, że mnie przykryłaś kocem.
- Skąd wiesz, że to ja? - zapytałam - przecież byłeś pijany i spałeś!
- Udawałem.
- Przez ten cały czas?
- Tak.
- Niemożliwe. - powiedziałam, po czym wstałam z łóżka i udałam się w stronę łazienki.
Umyłam się, rozczesałam potargane włosy i zrobiłam makijaż, przez wcześniej zabrane do torebki kosmetyki.
Harry cały czas leżał na łóżku. Rzuciłam do niego niepewne spojrzenie i wyszłam z pokoju. Gdy byłam na schodach, usłyszałam trzask drzwi. On także musiał
wyjśc. Udałam się w stronę salonu, gdzie wszyscy się znajdowali. Usiadłam obok Zayna i położyłam głowę na jego ramieniu. Jess i Louisa jeszcze nie było.
Po schodach zszedł Harry i usiadł obok Nialla.



Z perspektywy Jessicy



Po długim śnie przeciągnęłam się i spojrzałam na pokój. Spałam na niebieskim łóżku. Na podłodze na materacu spał Louis w samych spodniach od piżamy.
Zeszłam po cichu z łóżka i powędrowałam do łazienki. Umyłam się i twarz, zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy. Po cichu wyszłam z łazienki i pokoju.
Skierowałam się do wszystkich do salonu.
- Hej - rzuciłam - co na śniadanie?
- Jeszcze nic, bo nikomu się nie chce zrobic. - powiedział Niall
- Ja mogę zrobic, jeśli mi ktoś pomoże. - odparłam
- Ja... - zerwał się z miejsca Liam i powędrowaliśmy do kuchni.
Wyciągnęłam parę jajek i podałam je Liamowi. On miał się zając resztą, bo zapewniał mnie, że on potrafi robic najlepszą jajecznicę. Wyciągnęłam jeszcze natkę
pietruszki, sól, pieprz i przyprawiłam śniadanie. Po paru minutach na stole leżało 7 talerzy z jajecznicą.
- Śniadanie gotowe! - krzyknęłam
W tej chwili wszyscy jak poparzeni ruszyli w stronę kuchni. Zaspany Louis zszedł po schodach. Uśmiechnęłam się do niego i pokazałam ręką gdzie ma usiąśc.
Oczywiście nie obeszła się od rzucania jajecznicą. Tylko ja, Niall i Liam nie rzucaliśmy, ale za to oberwałam kawałkiem od Harrego, a on połową śniadania
od Mary. Od razu na wszystkich twarzach pojawił się szeroki uśmiech.
- Chłopaki dzięki za wszystko, ale musimy już iśc. - powiedziała Mary po czym wstała
Ubrałyśmy buty, płaszcze i udałyśmy się w stronę wyjścia. Chłopcy odprowadzili nas kawałek, po czym udali się w stronę swojego domu. Szłyśmy spacerkiem.
Musiałam dowiedziec się, czy pomiędzy nią a Harrym coś jest.
- Mary... czy ty i Harry... No wiesz... - nie mogłam powiedziec tego w prost
- Nie. Pomiędzy mną, a nim nic nie ma. - odpowiedziała obojętnie
Po chwili ciszy zapytała:
- A pomiędzy tobą a Louisem?
- Nie wiem Mary... Chyba nie... - odpowiedziałam
Ja czuję coś do Louisa, ale nie wiem czy on do mnie też. A może to jest tylko zauroczenie?
Gdy weszłyśmy do domu panowała ta wspaniała cisza. To jedyne czego teraz potrzebowałam. Nagle zrobiłam się głodna. Podeszłam do dużej lodówki. Otworzyłam
ją. Ciężko westchnęłam i zamknęłam ją. Oczywiście Mary jak się wybiera na zakupy to nic nie kupi.
- Mary! Idę do sklepu! potrzebujesz czegoś?! - krzyknęłam do góry
- Nie. - usłyszałam w odpowiedzi
Wzięłam torebkę, wyszłam na dwór i ruszyłam samochodem do sklepu. Po 10 minutach byłam na miejscu. Wzięłam wózek i weszłam do "Tesco". Pakowałam do
koszyka tylko te najważniejsze rzeczy, a on i tak był pełny. W kolejce do kas było bardzo dużo ludzi. Udałam się tam, gdzie były tylko dwie osoby.
Wykładałam produkty na ruchomą półkę. Po dłuższym czasie sprzedawczyni podałam mi paragon. Był strasznie długi. Spojrzałam na cenę. Przeraziłam mnie.
Ale na szczęście byłam przygotowana na takie zakupy. Wyjęłam z portfela kartę i podałam ją sprzedawczyni. Po paru minutach z torbami wypchanymi po brzegi
ruszyłam w stronę samochodu. Nagle moje serce zaczęło mocniej bic. Puściłam torby na ziemię. Wpatrywałam się w poruszającą się postac przede mną.
"Nie, to nie może byc on!" Ale jednak. To był Jack...


Przepraszam was, że tak długo nie dodawałam ale wena mnie opuściła jak widac po tym rozdziale. I do tego jest bardzo krótki :( strasznie nudny, ale następny będzie straszny dla Mary :)



2 komentarze:

  1. Ooo... :)
    Wreszcie dodałaś rozdział :)
    Jak dla mnie świetny rozdział :)
    A dlaczego bedzie straszny dla Mary?
    Chcesz ja zabić?! Jeśli tak to sama cie zabije :D
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah dobry ten kom na górze xd A rozdział super :D Chce kolejny ;d

    OdpowiedzUsuń